poniedziałek, 29 sierpnia 2016

♥46 - Ulubieńcy sierpnia

Hej kochani!
Niestety tegoroczne wakacje niebawem dobiegną końca. Postanowiłam jednak cieszyć się nimi do ostatniej chwili i przez te ostatnie 3 dni odpocząć i zrelaksować się najbardziej jak tylko można ;)
Oprócz wakacji kończy się również kolejny miesiąc, a w związku z tym zapraszam Was na nowych ulubieńców ;)


Książka miesiąca
W tym miesiące moje serce podbiła "Syrena" autorstwa Kiery Cass. Kto czytał moją recenzję [KLIK] zapewne doskonale już o tym wie ;)
Polecam każdemu, kto znajdzie chwilę czasu aby zatracić się w tej wspaniałej lekturze.





 Jedzenie miesiąca
Ostatnio znudziły mi się zwyczajne śniadania składające się głównie z pieczywa, więc postanowiłam trochę poeksperymentować. W tym miesiącu ugotowałam swoją pierwszą owsiankę i wprost się w niej zakochałam. Od tamtego czasu bardzo mi zasmakowała i jak najczęściej jadam ją na pierwszy posiłek w ciągu dnia. Zamiast zwykłych płatków owsianych, wybrałam jednak płatki jęczmienne, ponieważ są bardzo lekkostrawne oraz przyspieszają trawienie, co doskonale sprawdzi przy problemach z żołądkiem (ja niestety takowe posiadam).




Piosenka miesiąca

Florence + the Machine - Wish That You Were Here
Jakiś czas temu udało mi się przeczytać książkę "Osobliwy dom pani Peregrine", która była zachwalana przez wiele osób. Mimo że była dość specyficzna to bardzo mi się spodobała. Ostatnio dowiedziałam się o nadchodzącej ekranizacji tejże lektury, z czego bardzo się ucieszyłam i postanowiłam że zobaczę ją jak tylko ukaże się w kinach. Wiadomo, że każdy film musi, a przynajmniej powinien posiadać soundtrack. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy słuchałam należącą do niego piosenkę wykonaną przez mój ulubiony zespół :P
Stwierdziłam więc, że ten utwór po prostu musi pojawić się w tych ulubieńcach ;)




Serial miesiąca
W tym miesiącu nareszcie wzięłam się za oglądanie seriali. Co prawda ilość sezonów i zawartych w nich odcinków niezbyt mnie przekonywała, jednak postanowiłam wziąć się w garść i powoli zacząć nadrabiać jakiś serial. Ze wszystkich przeglądanych przeze mnie tytułów najbardziej zaciekawiła mnie "Plotkara". Przyznam szczerze że zdecydowałam się właśnie na niego głownie ze względu na jedną z moich ulubionych aktorek, Blake Lively, którą wciela się tu w rolę głównej bohaterki oraz ze względu na świetną muzykę.
Nie chcę zbytnio spojlerować, więc wspomnę jedynie że jest to bardzo ciekawy i godny uwagi serial nie tylko dla młodzieży, ale również dorosłych kobiet szukających czegoś lekkiego, ale zarazem bogatego w akcję.




Zapach miesiąca
Będąc w tym miesiącu na wakacjach, nareszcie zdobyłam swój upragniony, idealny na lato perfum!
Szukałam czegoś bardzo słodkiego i delikatnego, bo przecież takie zapachy najidealniej sprawdzają się w tę porę roku. Po licznych testowaniach i wąchaniach wybrałam w końcu ten, który spodobał mi się w stu procentach, a mianowicie Escada - Turquoise Summer. Śliczny owocowo-kwiatowy zapach, który zapewne spodoba się większości kobiet.


Jak minęły Wam tegoroczne wakacje?

czwartek, 25 sierpnia 2016

♥45 - Recenzja: Kiera Cass - "Syrena"

Hej kochani!
Ahh, ostatnio mam tyle pomysłów na nowe wpisy, że aż nie wiem za co pierwsze się zabrać :P
Z racji tego, że dawno nie znalazł się tu żaden wpis o książkach - postanowiłam napisać recenzję.
Dzisiejsza recenzja będzie dotyczyła książki, która towarzyszyła mi podczas wakacji w Hiszpanii.
Powiem szczerze, że byłam niesamowicie szczęśliwa że właśnie ją zdecydowałam się zabrać ze sobą - bardzo wpasowała się w tamtejszy klimat :)
Mowa oczywiście o "Syrenie" autorstwa jednej z moich ulubionych autorek, Kiery Cass.
Po przeczytaniu trzech bestsellerowych tytułów tejże pisarki byłam tak zachwycona, że wprost musiałam sięgnąć po czwartą. Postanowiłam jednak zrobić sobie chwilową serię od "Selekcji" i w moje ręce wpadła właśnie owa "Syrena".


Kahlen to syrena, która musi być posłuszna rozkazom wydawanym jej przez Ocean. Jej głos, odbierający rozsądek i budzący pragnienie rzucenia się w morską toń, jest śmiertelnie groźny dla ludzi. Akinli to zwyczajny człowiek – pełen ciepła, przystojny chłopak, dokładnie taki, o jakim od dawna marzy Kahlen. Jeśli się w nim zakocha, narazi ich oboje na ogromne niebezpieczeństwo… ale nie jest w stanie wytrzymać rozłąki. Czy zaryzykuje wszystko, by pójść za głosem serca?

Pierwszą rzeczą na którą najpierw zwróciłam uwagę w tej książce był jej opis, który totalnie mnie zaintrygował. Nigdy nie czytałam książki o żadnej syrenie, więc pomysł na lekturę wydawał mi się bardzo oryginalny i ciekawy.
Taka właśnie okazała się książka - lekka, ale zarazem trzymająca w napięciu, niebanalna i jedyna w swoim rodzaju - czyli główne cechy książek pisanych przez Kierę Cass.

Główną bohaterką jest tu Kahlen - dziewiętnastoletnia dziewczyna, która po utracie życia na skutek utonięcia w oceanie, staje się jedną z syren. Prowadzi bardzo ciężkie i nieprzyjemne życie, jednak mimo tego stara się jak najlepiej wykorzystać swoje 100 lat służby. Kahlen to bardzo inteligentna osoba o wielkim sercu i mimo że należy do raczej skromnych osób, w głębi duszy jest odważna i potrafi postawić na swoim. Powiem szczerze, że bardzo ją polubiłam i nie znalazłam w jej osobie prawie żadnej negatywnej cechy. No może oprócz zachłanności która występowała u niej w dość sporym stopniu ;P
W książce po kolei opisywane jest życie dziewczyny - pod wodą zarówno jak i na lądzie. Bardzo dokładnie opisane są tu emocje jakie odczuwa główna bohaterka, dlatego z łatwością możemy się w nią wczuć i przeżywać przeróżne chwile z jej życia.
Czasami bardzo współczułam Kahlen jej niemożności do wielu rzeczy, bo mimo że  pełniła służbę jako śmiertelnie niebezpieczna istota, w środku była tak na prawdę zwykłą młodą kobietą, która do szczęścia potrzebowała głównie miłości. No właśnie, miłości.  pewnego dnia nadszedł ten dzień, kiedy Kahlen wbrew zasadom poznała kogoś, kogo pierwszy raz w życiu obdarzyła wielkim uczuciem, chciała spędzić z nim jak najwięcej czasu, a najchętniej całe swoje życie. Akinli również pokochał Kahlen, mimo iż była niema i jedynym sposobem na nawiązanie z nią kontaktu było pisanie na papierze. Niby nic nie stało na drodze do wspaniałego i udanego związku, ale jak mogła to zrobić? Nie mogła przecież dać się ponieść miłości, skoro pełniła służbę w głębiach oceanu. Zdrada groziła utratą życia nie tylko syreny, ale także drugiej osoby, a ona nie chciała skrzywdzić Akinlego, byłoby to przecież niesprawiedliwe. Wyobraźcie sobie, że niezwykle bardzo czegoś pragniecie, ale jednocześnie wiecie że to nie może się spełnić. Z tym właśnie uczuciem musiała żyć główna bohaterka tej książki. Jak sobie z nim poradziła? Czy miłość faktycznie przezwycięża wszystko?
Tego dowiecie się, czytając tę książkę.

Moje wszystkie wymagania związane z tą książką zostały spełnione. Jestem pod wielkim wrażeniem, jak wielką kreatywnością i lekkością pisania wykazuje się autorka, pisząc swoje opowiadania.
Jej styl niesamowicie mi się podoba i jestem pewna, że nie jest to moja ostatnia lektura, jakie pani Cass ma do zaoferowania. Jeżeli nie czytaliście nigdy żadnej z Jej książek, koniecznie musicie to nadrobić :)

Moja ocena: 9/10
~Avellime

 

niedziela, 21 sierpnia 2016

♥44 - Unboxing #02: Paczka z aromatella.pl

Hej kochani!
Temat dzisiejszego posta wprost idealnie nawiązuje do dzisiejszej pogody. Ja w takie ponure i deszczowe dni najchętniej siedziałabym pod ciepłym kocykiem wraz z otulającą swoim pięknym zapachem świeczką.
Ostatnio zorientowałam się że w moim zwykle wypełnionym kartonie ze świecami i innymi pachnącymi cudeńkami, zawiało pustką. Postanowiłam więc uzupełnić swoją kolekcję zanim zbliży się jesień, a takich ponurych dni nadchodzić będzie znacznie więcej.
Tym razem postawiłam jednak na dotąd nieznany dla mnie sklep internetowy, który w swoim asortymencie posiada produkty z którymi również nigdy wcześniej nie miałam styczności.
Po tym jak naczytałam ii naoglądałam się o rzeczach z Bomb Cosmetics, stwierdziłam że po prostu muszę coś od nich mieć. W końcu korzystając z rabatu -20% na cały asortyment, postanowiłam złożyć zamówienie na aromatella.pl, czyli oficjalnym sklepie internetowym marki.
Po wejściu na tę właśnie stronę stwierdziłąm, że jescze nigdy nie widziałam  tak ślicznych i uroczych rzeczy do kąpieli (te babeczki wyglądają jak prawdziwe!).
Po chwili przypomniałam sobie; dobra, nie weszłam tu żeby zachwycać się kulami do kąpieli, tylko aby zamówić świeczki...
Na szczęście obeszło się się bez szaleństw i zakupiłam to co miałam zakupić.
Wybrałam trzy zapachy świec. Podczas ich wyboru brałąm pod uwagę głównie mocniejsze aroomaty, idealne na jesień czy zimę. Postawiłam na Warm Espresso, Sugar & Spice i Gorgeous.
Skusiłam się również na wosk sojowy o zapachu miętowych czekoladek, do których ostatnio mam słabość ;)

Przejdźmy więc do unboxingu:
Tak prezentuje się paczka w całości. Ogólnie chyba nic nadzwyczajnego :P


Po otwarciu pudełka pierwszą rzeczą na którą zwróciłam uwagę były  styropianowe "pianki". Od razu zyskałam pewność że moim zamówionym rzeczom nic nie stało się w podróży ;)
Następnie dostrzegłam tą uroczą wizytówkę sklepu, którą niestety niechcący skrzywdziłam nożyczkami podczas otwierania paczki. Pod nią znajdowała się ulotka z produktami Bomb Cosmetics.


Pod stertą pianek znalazłam te oto produkty:
Byłam pozytywnie zaskoczona gratisami w postaci dwóch cukierków-krówek oraz dodatkowego wosku sojowego o bananowym zapachu :)


Niemalże odrazu zabrałam się do wąchania wszystkich zapachów ;)
Zaczęłam od Warm Espresso, czyli po prostu zapachu kawy. Nareszcie mam to, czego od dawna szukałąm! Ta świeca pachnie jak podawane w kawiarni cappuccino, takie z dużą warstwą spienionego mleka i polane czekoladową polewą. Mocny, ale zarazem słodki aromat z nutą czekolady, wprost idealny dla kawoszy. Intensywność oceniam na dość wysoką, zapach cały czas roznosił się po moim pokoju, jednak myślę że w większych pomieszczeniach mógłby być słabiej wyczuwalny.
Następny to Gorgeous. Słodki, delikatny zapach. Doskonale sprawdzi się w sypialni i innych niezbyt dużych pomieszczeniach. Wyczuwam tu aromaty wanilii, kakao oraz jakichś owoców. W przypadku tej świecy intensywność jest już o wiele słabsza niż w Warm Espresso, aby cokolwiek czuć musiałam trzymać świecę bardzo blisko siebie.
Ostatnim zapachem jest Sugar & Spice, czyli przyprawy korzenne z dodatkiem cukru. Na sucho kompletnie nie przypadł mi do gustu, na tyle, że postanowiłam włożyć go do szafy i nigdy nie zapalać. Ostatecznie postanowiłam go przetestować, a nóż będzie mi się podobał. I faktycznie, podczas palenia to zupełnie inny zapach. Mogę porównać go do pierniczków, takich z dodatkiem dużej ilości cynamonu i odrobiny cukru. Intensywność jak najbardziej na plus. Oj coś czuję że będzie on moim faworytem ;)
Świece dostępne są w najróżniejszych zapachach i szatach graficznych, w cenie 39,99 zł, co nie jest wcale najgorszą ceną. Ich czas palenia wynosi 45-50 godzin.
Wygląd świec w środku jest naprawdę śliczny. Te serduszka są takie urocze ♥


O woskach dowiecie się więcej w osobnej notce ;)
Podsumowując, myślę że są to bardzo dobre świece o świetnych zapachach oraz wyglądzie. Takie puszki są bardzo wygodnym i praktycznym rozwiązaniem, a do tego wspaniale się prezentują.

środa, 17 sierpnia 2016

♥43 - #02 Wspomnienia z... Teneryfy

Hej kochani!
Ja już po wyjeździe, niezwykle wypoczęta i natchniona pomysłami na nowe wpisy ;)
Nie mogę uwierzyć że za dwa tygodnie będziemy musieli pożegnać się z wakacjami... jak zawsze mijają zdecydowanie za szybko.
Powracając do mojego wyjazdu, w dzisiejszym poście chciałabym o nim trochę opowiedzieć i podzielić się z Wami zdjęciami, które udało mi się zrobić.
Tak więc w tym roku po raz drugi miałam okazję odwiedzić cudowne miejsce jakim jest Hiszpania, a dokładniej Teneryfa. Po ostatnich wakacjach na Majorce byłam bardzo zachwycona tym krajem i wprost nie mogłam się doczekać, kiedy odwiedzę go ponownie.
Hotel w którym mieszkałam przez cały tydzień znajdował się w Playa de las Américas, gdzie spędziłam zdecydowanie najwięcej czasu.
Oprócz odpoczywania, leżenia, opalania się, pływania, spacerowania i jedzenia, udało mi się odwiedzić kilka największych atrakcji na całej Teneryfie, z czego jestem bardzo dumna.

Pierwszym takim miejscem był Siam Park, czyli największy w Europie park wodny.


Całe miejsce jest świetne - pełne różnorodnych basenów, zjeżdżalni i innych ciekawych atrakcji. Oprócz tego możemy także podziwiać piękną roślinność, wylegując się na leżaku. Wszystko byłoby piękne i cudowne gdyby nie te nieskończenie długie kolejki i masa ludzi, którzy byli po prostu wszędzie. Tak duża liczba osób strasznie utrudniała korzystanie z jakichkolwiek atrakcji, mnie na przykład udało się zjechać tylko raz z zjeżdżalni. O zarezerwowaniu szafki lub leżaków już nawet nie wspomnę...
Tak czy inaczej, cały park bardzo mi się spodobał, szkoda tylko że nie można było nigdzie się dostać, nie czekając co najmniej godziny...


Kolejne miejsce to Loro Park, czyli ogromny ogród zoologiczno-botaniczny.
Przyznam szczerze że z całej trójki właśnie to miejsce zachwyciło mnie najbardziej. Przecudny i przeuroczy ogród pełen zwierząt i zieleni.  Znajdziemy tu wiele ciekawych atrakcji, chociażby organizowane codziennie show, ze zwierzętami w roli głównej. Dawno nie widziałam tylu gatunków zwierząt, tutaj są jednak zupełnie inne niż w naszych polskich ogrodach zoologicznych. Najbardziej spodobały mi się właśnie show ze zwierzętami (byłam na trzech - z papugami, z orkami oraz z lwami morskimi). Były niesamowite ;)
Oprócz tego znajdzie się też dużo miejsc z jedzeniem, przekąskami i wszelkiego rodzaju napojami.
Osobiście byłam tam na zorganizowanej wycieczce, na której miałam 6 godzin czasu wolnego. Niby 6 godzin wydaje się być dość długim czasem, ale ja chętnie zostałabym tam dłużej ;)



Mapa parku

Show z orkami w roli głównej


Podczas pobytu na Teneryfie udałam się również na wycieczkę w celu zwiedzenia najciekawszych miejsc całej wyspy, a głównie wulkanu Teide.. Oprócz wulkanu Teide jest również największym szczytem położonym na Teneryfie ( 3718 m).  
Wycieczka była prowadzona przez przewodnika (a dokładniej przewodniczkę), która opowiadała nam różne ciekawostki dotyczące miejsc w których aktualnie przebywaliśmy.
Pierwszym naszym celem był wulkan, gdzie mogliśmy wjechać na sam jego szczyt i podziwiać piękne widoki. (co prawda niezbyt długo; na szczycie było strasznie zimno!).
Kolejnym miejscem była Masca - piękna wieś, na której znajduje się bardzo popularny wąwóz. Oprócz zwiedzania odwiedziliśmy również tamtejszą restauracje w której mieliśmy okazję skosztować prawdziwego, hiszpańskiego jedzenia.  Po drodze, między określonymi celami zatrzymywaliśmy się na punktach widokowych i uwaga., co było dla mnie najlepsze - w kawiarni. Tak, zapewne wiecie że kocham wszelkiego rodzaju kawiarnie :) Ta w której się zatrzymaliśmy była bardzo skromna, ale za to miała do zaoferowania wspaniały specjał - kawę Baraquitto przyrządzaną z espresso, mleka, likieru, skórki cytryny oraz cynamonu. Była naprawdę przepyszna.

Widoki z Teide:


Widoki z tarasów widokowych:


Tegoroczne wakacje bardzo mi się podobały i najchętniej zostałabym tam dłużej ;)

środa, 3 sierpnia 2016

♥42 - Krótki post informacyjny.

Hej kochani!
Dzisiaj tylko taki bardzo krótki post informacyjny.
Tak więc, od jutra (4.08-15.08) jestem na wakacjach. W związku z tym przez najbliższy tydzień posty na moim blogu nie będą się pojawiały.
Miłego tygodnia i do następnego wpisu ;)

Post Ads (Documentation Required)

Author Info (Documentation Required)